Zdolności organizacyjnych mogłaby im pozazdrościć niejedna profesjonalna partia polityczna i korporacja. Ich nieustępliwości – większość służb specjalnych świata. Ich zdolności mobilizacji współpracowników – niejeden Kościół. Karolina i Tomasz Elbanowscy, twórcy Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, wykorzystują te umiejętności w niezwykle ważnej sprawie. Walczą, wraz ze swoimi współpracownikami, by państwo było wobec obywateli służebne, a nie nakazowe. O to, by to obywatele, a nie urzędnicy decydowali, jak mamy wychowywać swoje dzieci. Walczą o naszą wolność. – Tytuł przyznany przez „Wprost” traktujemy jako wyróżnienie dla wszystkich rodziców, którzy nie wpadli w obywatelski letarg, jak chciałaby tego władza. Bardzo cieszymy się, że „Wprost” docenił tę walkę o wolność. Bardzo konkretną wolność wyboru w ważnym obszarze naszego życia – mówią nam Karolina i Tomasz Elbanowscy.
Robią to konsekwentnie od lat, mobilizując do tej walki niezwykłą wręcz aktywność ludzi. To szczególnie ważne, bo ogromnym problemem w Polsce jest zamykanie się we własnym świecie i ucieczka przez sprawami publicznymi. O co walczą Elbanowscy? Główny ich postulat dotyczy wydawać by się mogło rzeczy oczywistej – tego, by to rodzice, a nie urzędnicy, decydowali o tym, czy wysyłać do szkoły sześciolatki. – Rodzice wiedzą lepiej od polityków, co jest dobre dla ich dzieci. I potrafią tego dobra bronić, tak długo, jak jest to potrzebne. Nasze akcje to wyraz przejęcia odpowiedzialności za państwo tam, gdzie politycy wykazali się skrajną nieodpowiedzialnością – wskazują Elbanowscy.
Historia tej walki jest jak biblijny obraz walki Dawida z Goliatem. Pierwsza ich inicjatywa rozpoczęła się w maju 2008 r., gdy na stronie ratujmaluchy.pl zebrali 60 tys. głosów poparcia akcji i przekonali prezydenta Lecha Kaczyńskiego do zawetowania ustawy o reformie edukacji. Strona ratujmaluchy.pl była w 2008 r., według rankingu monitoringu mediów, najczęściej cytowaną stroną o tematyce dziecięcej. W efekcie tej akcji ministerstwo wycofało się z pomysłu posłania do pierwszej klasy we wrześniu 2009 r. dwóch roczników naraz, a Senat wprowadził poprawkę o wolnym wyborze w l. 2009-2012. Skorzystała z niego znaczna większość dzieci (średnio 90 proc. uprawnionych). Wolny wybór objął ponad 2 mln dzieci w ponad pięciu rocznikach. Wszystkie sześciolatki miały pojawić się w szkołach od września 2012 r. Tak się nie stało, znów za sprawą Elbanowskich. Kolejne działania podjęli w 2011 r., gdy złożyli w Sejmie obywatelski projekt ustawy,,Sześciolatki do przedszkola’’, pod którym zebrali 350 tys. podpisów. Zakładał odwrócenie reformy edukacji z 2009 r., czyli m.in. stabilny system nauki szkolnej od siódmego roku życia w pierwszej klasie, zwiększenie dostępu do przedszkoli poprzez objęcie edukacji przedszkolnej państwową subwencją. Ten projekt Elbanowscy nazwali „ludowym wetem” do reformy minister Katarzyny Hall. Sejm VI, a potem VII kadencji skierował projekt do dalszych prac, dopiero w trakcie Euro 2012 zebrała się komisja edukacji, która po cichu (w tygodniu, gdy Polska grała dwa mecze) zaopiniowała projekt do odrzucenia, nie wysłuchawszy nawet przedstawicieli obecnych na komisji.
Mimo tej legislacyjnej młócki Donald Tusk wycofał z rządu minister edukacji Katarzynę Hall, a Sejm przyjął przygotowany przez MEN projekt o wydłużeniu okresu wolnego wyboru dla rodziców sześciolatków o kolejne dwa lata – 2012-2014. To wtedy właśnie tygodnik „Wprost” umieścił Elbanowskich na liście 100 najbardziej wpływowych Polaków.
W 2013 r. Elbanowscy znów, po raz trzeci, rozpoczęli walkę o wolny wybór dla rodziców. Zebrali blisko milion podpisów pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum edukacyjne. Jedno z pytań dotyczyło zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków. Projekt poparła cała opozycja, większość posłów niezrzeszonych i dwóch posłów koalicyjnego PSL. Rząd odrzucił jednak wniosek, uzyskując większość jedynie dziesięciu głosów. Mimo to rząd pod naciskiem społecznym przygotował projekt ustawy, który dał wolny wybór dla dzieci z drugiej połowy rocznika 2008. To wtedy też, pierwszy raz po pięciu latach działania Elbanowskich, spotkał się z nimi premier Donald Tusk. Przyznał wtedy, że nie zna się na edukacji. Na zadane przez Elbanowskich pytanie, jaki jest cel obniżenia wieku szkolnego i jaka jest tego korzyść dla dzieci, nie udzielił odpowiedzi. Mimo właściwie przesądzonej sprawy o wysłaniu sześciolatków do szkół Elbanowscy w 2014 r. znów zebrali blisko 300 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „Rodzice chcą mieć wybór”. Poza wyborem dla rodziców sześciolatków postulowali naprawę systemu edukacji wczesnoszkolnej, rozszerzenie kompetencji rad rodziców, zniesienie monopolu rządowego na wybór podręczników. W marcu 2015 r. podczas debaty sejmowej Karolina Elbanowska, odpowiadając posłom na pytanie, dlaczego przychodzą do Sejmu trzeci raz, powiedziała: „Dlatego że jesteśmy dumni. Nie mylcie tego z pychą. Nie jesteśmy poddanymi królów i panów. Jesteśmy obywatelami w tym kraju. My jesteśmy suwerenem! Państwo tutaj macie rolę służebną wobec nas obywateli, myśmy Was wybrali, nie po to, byście nam rozkazywali, byście nami rządzili, tak jak to ma miejsce w tej chwili, ale byście nam służyli. Taka jest rola demokracji”. Następnego dnia Sejm odrzucił projekt.
Elbanowscy wciąż nie składają broni. W czasie ostatniej kampanii spotkali się w sprawie reformy edukacji z Andrzejem Dudą, który obiecał poparcie ich postulatów. Bronisław Komorowski nie znalazł dla nich czasu, mimo rozmów z jego klubem, partią, urzędnikami i ministrami prezydenckimi i próbami dotarcia do sztabu. Już po wyborach prezydenckich, 1 czerwca 2015 r., za pośrednictwem posłów niezrzeszonych i klubu Zjednoczonej Prawicy Elbanowscy złożyli w Sejmie projekt ustawy o wolnym wyborze dla rodziców dzieci z rocznika 2009. Historię akcji „Ratuj maluchy” Elbanowscy spisali w książce, która ukaże się we wrześniu tego roku, nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Elbanowscy walczą także w innych sprawach. Są zaangażowani m.in. w działanie przeciw skutkom ustawy dającej możliwość zabrania dzieci rodzicom bez wyroku sądowego w sytuacjach, gdy dzieci są często zabierane jedynie z powodu biedy. Ich fundacja prowadzi „Telefon wsparcia rodziców”, jedyną tego typu infolinię w Polsce. Pomagają ponad 300 rodzinom rocznie. Działają także na rzecz polityki prorodzinnej. W 2011 r. zorganizowali rodziców w akcji przeciw pomysłowi ograniczenia ulg podatkowych na dzieci. Po kilkudniowym proteście rząd wycofał się z pomysłu. Akcję rodziców skomentował w TVN24 ówczesny minister finansów Jan Rostowski: „Cięcia nie były możliwe przez »małe, głośne, roszczeniowe grupy«”. – Walczymy o dobrą edukację przedszkolną naszych sześciolatków. Nie przeciw komuś, ale dla kogoś, dla naszych dzieci. Nie poddajemy się, bo mali ludzie sami się nie obronią, a sprawa jest zbyt ważna, żeby dać sobie z nią spokój – mówią Elbanowscy. Tę walkę można podsumować tylko dwoma liczbami. W ciągu siedmiu lat protestu podpisy pod inicjatywami Elbanowskich zbierali wolontariusze z kilku tysięcy miejscowości w całej Polsce. Podpisało się pod nimi łącznie 1,6 mln osób. Robią to wszystko sami, wychowując liczne potomstwo. W tym roku przyjdzie na świat ich ósme dziecko.
Galeria:Elbanowscy
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.