Maratończyk
Szkoda Wałęsy. Ostatnie wybory prawdopodobnie kończą jego polityczną karierę. Szkoda, że tak się stało, bo nawet nie chodzi o to, że to jeden z nielicznych Polaków, którzy weszli do historii świata. 0 tym wiedzą wszyscy. Jednak coraz mniej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że Wałęsa był politykiem mądrym i nieprawdopodobnie skutecznym. Do drugich wyborów prezydenckich startował z samego dołu rankingowych list. Przegrał o włos. Przez lata potrafił druzgotać starych politycznych wyjadaczy, przewodził przywódcom. Toteż pokonywani przeciwnicy, a potem już rozczarowani wyborcy zaczęli wytykać Wałęsie to, co było w 1980 r. atutem dla robotniczego przywódcy - styl bycia. "Jest to taka wielkochamska pogarda dla człowieka prostego. Nie wielkopańska, tylko wielkochamska" - mówił w jednym z wywiadów prof. Karol Modzelewski. Mądrość Wałęsy polegała na tym, że choć często bywał demagogiem, to stymulował, jak mógł, proces reform.
Wielu, bardzo wielu znanych ludzi zawdzięcza mu, że znajduje się dziś w elicie III RP. W ostatnich latach instynkt go zawiódł. Nie zrozumiał, że może mieć znacznie większą władzę jako Lech Wałęsa niż jako partyjny przywódca jednej z iluś tam partii. W epoce Internetu, gdy o wizerunku publicznej postaci decyduje tyleż jej charyzma, co dobry krawiec i dobra kosmetyczka, czas Wałęsy - polityka - minął. Ale może jeszcze nastać czas Wałęsy - męża stanu. Człowieka nie dającego się wciągać w zwykłe swary, prezentującego Polskę w światowych gremiach, wypowiadającego się rzadko i w sposób przemyślany, choć nadal umiejącego rozbawiać swoją żywiołowością. Wtedy odzyska władzę - będzie uważnie słuchany.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.